To film Amy Koppelman, adaptacja książki o tym samym tytule. W rolę głównej bohaterki, Julie Davies, wciela się Amanda Seyfried.
Miałam okazję obejrzeć tylko film, treść książki może być trochę inna, dlatego będę odnosiła się tylko do filmu.
Na wstępie powiem, że będę opisywała fabułę. Potrzebuję to zrobić, aby stworzyć psychologiczny obraz tego filmu.
Jeśli chcesz obejrzeć film, bez spojlerowania, przerwij czytanie tego wpisu. Wróć do niego po filmie. :)
Drugie ostrzeżenie otrzymasz na początku filmu. Dotyczy ono tego, że jeśli masz zaburzenia lękowe lub depresyjne, to ten film może nasilić Twoje objawy. Ja tego doświadczyłam. Cały następny dzień po obejrzeniu tego filmu myślałam tylko o smutnej historii tej bohaterki.
Film traktuje o depresji. Bohaterką jest Julie Davis, matka dwójki dzieci, żona kochającego męża, córka matki, z którą spędza czas, spełniona pisarka książek dla dzieci, mieszkająca w pięknym domu.
Opisy tego filmu i książki brzmią: "Czy można mieć wszystko i być nieszczęśliwym?". Tylko czy ta bohaterka miała całkowicie wszystko?
A może zabrakło jej podstawowych rzeczy, takich jak poczucie bezpieczeństwa w dzieciństwie? Traumy z dawnych lat ciągną się za nią aż do chwil gdy ją poznajemy.
Bohaterka doświadczyła depresji, ma za sobą próbę samobójczą, której podjęła się kiedy był na świecie już jej pierwszy syn. Dalej zachodzi w drugą ciążę podczas której odstawia leki przeciwdepresyjne, rodzi drugie dziecko, wraca do leków, ale jest w całkowitej rozsypce.
Czego tu zabrakło?
Wsparcia grona bliskich oraz psychoterapii.
Jest mąż, który pracuje, a bohaterka zostaje sama w domu z dziećmi.
Pokazane są chwile bliskości między nimi, ale i wybuch męża w szpitalu, kiedy wyrzuca jej, że "musi się z nią na co dzień obchodzić jak ze śmierdzącym jajkiem" i nakazuje jej wrócić do przyjmowania antydepresantów, pomimo, że bohaterka mówiła mu, że źle się po nich czuje.
Według męża ma je brać i koniec.
Czy to jest pełne wsparcie z jego strony?
Moim zdaniem postać męża bohaterki jest trochę postacią tragiczną. Z jednej strony robi co może, stara się być dla niej czuły i opiekuńczy, z drugiej strony musi wykonywać swoje codzienne obowiązki, chodzić do pracy.
Jak jeszcze może pomóc żonie? Namawia ją do powrotu do antydepresantów. Ona tego nie chce, on nalega.
Te leki są wsparciem również dla niego.
Być może dają mu poczucie spokoju, że depresja żony jest pod kontrolą kiedy bierze leki.
Bardzo szkoda, że nie wpadł na pomysł aby zasugerować psychoterapię, jako formę wsparcia dla żony.
To ciekawa postać tego filmu, pokazująca, że gdy na depresję choruje jedna osoba, druga też cierpi. Traci trochę swoją partnerkę, wizję ich wspólnego rodzinnego życia. Nie jest to dla niego łatwe, co wyraża w scenie w szpitalu.
Jako zdrowa osoba, stara się funkcjonować jak co dzień. Kocha swoją żonę, dzieci, dbając o dobro rodziny chodzi do pracy. Wydaje się, że zdaje sobie sprawę z choroby żony, ale to, że przyjmuje ona leki daje mu poczucie bezpieczeństwa, zapanowania nad chorobą na tyle, że może w spokoju wyjść z domu i zostawić ją samą z dziećmi. Film nie pokazuje jakby bardzo, bardzo się martwił czy żona sama sobie bez niego poradzi. Nie szuka jej dodatkowego wsparcia na czas jego nieobecności. Ufa, że jak są leki, to teraz będzie już wszystko dobrze.
Postać męża to według mnie uosobienie podejścia ogólnie społeczeństwa do leczenia depresji: podajmy antydepresanty, wszystko wróci do normy.
Z tym, że niekoniecznie...
Początkowo z bohaterką jest mama, która z czasem też pojawia się rzadziej w jej codzienności.
Zwłaszcza po tym gdy na nowo schodzi się z byłym mężem, ojcem dziewczyny, który ją bił w dzieciństwie.
Dziewczyna ma o to żal do matki. Pyta ją jak może być znowu z człowiekiem, który kiedyś je tak bardzo skrzywdził.
Matka usprawiedliwia ojca, że to przeszłość, że się zmienił.
W ten sposób pokazuje córce, że jest z nim, nie z nią, w tym układzie relacji.
To dla dziewczyny duży cios emocjonalny.
Mówi matce, że nie wybaczyła ojcu, że kiedyś ją tak bardzo krzywdził, a matka mimo to, przyjmuje ojca z powrotem.
Dziewczyna traci poczucie bezpieczeństwa, które dawała jej matka, bo postawiła relację z oprawcą, ponad tę, którą miała z nią, czyli ofiarą.
Ojciec, po tym gdy ponownie pojawił się w życiu dziewczyny przeprosił ją za to, że skrzywdził ją w dzieciństwie.
Jego słowa nie są w stanie cofnąć czasu, ukoić tamtych ran.
W efekcie bycia ofiarą przemocy w dzieciństwie, w wieku dorosłym dziewczyna doświadcza zaburzeń lękowych.
Ma objawy doświadczenia traumatycznego, zespołu stresu pourazowego, w jej głowie pojawiają się flashbacki, czyli żywe wspomnienia tamtych traumatycznych doświadczeń.
Dziewczyna nie ma przyjaciół, innych członków rodziny, koleżanek.
Obraz człowieka w depresji to obraz człowieka samotnego.
Odcina się od ludzi, ale i ludzie od niego.
Co było pierwsze? Utrata znajomych i wtedy popadnięcie w depresję, na skutek utraty relacji? Czy relacje zaczęły się ucinać przez chorobę dziewczyny, która unikała spotkań, nie odbierała telefonów, aż w końcu znajomi przestali zabiegać o jej uwagę. Tego nie wiemy.
Wiemy natomiast, że poza matką i mężem nie ma nikogo więcej kto mógłby dać jej wsparcie.
W filmie jest scena w restauracji gdzie bohaterka spotyka się z całkowitym brakiem zrozumienia swojej choroby ze strony bliskich jej osób. Zostaje wręcz zaatakowana za to, że podjęła próbę samobójczą.
Ta sytuacja na pewno odbiła się mocno negatywnie na bohaterce.
Raz, skrytykowana, wytknięta palcem za nie poradzenie sobie z własnym cierpieniem. Dodatkowy powód do poczucia winy i wstydu.
Dwa, zobaczyła, że na wsparcie tych bliskich osób na pewno nie może liczyć. Dodatkowy powód do poczucia osamotnienia.
Przykład tej bohaterki pokazuje jak ogromnie ważna jest psychoterapia w leczeniu depresji.
Wejście w relacje z terapeutą, który dokona ponownego rodzicielstwa.
Wróciłby z nią wspomnieniami do tamtych dawnych, tragicznych chwil dla dziewczyny, i pozwoliłby jej je przeżyć jeszcze raz, tylko tym razem byłby jej obrońcą. Zareagowałby na jej ból i zgromił agresywne zachowanie ojca.
Pomógł by przepracować poczucie winy, wstydu i lęku, który się w niej wytworzyły, jako w ofierze przemocy.
Mocno popieram argument, że aby wyjść z depresji należy być w terapii, aby przepracować wszystkie krzywdy, straty, zagrożenia, które do tej depresji doprowadziły.
Leki, tak, mogą być potrzebną, wyjściową bazą. Ale same leki to za mało.
Na portalu lubimyczytac.pl możemy przeczytać recenzję książki:
"Niezwykle przekonująca historia. Już nigdy więcej nie przejdziesz na ulicy obok młodej mamy, nie zastanawiając się, co kryje się za jej pełną uśmiechu twarzą". The New York Observer
To dość naiwne stwierdzenie.
Jeśli mąż bohaterki potrafił przejść niemalże obojętnie obok swojej żony, wiedząc, że choruje na depresję, jest po próbie samobójczej, nie zastanawiając się dogłębnie co kryje się za jej uśmiechem, to czy nie przejdą obok niej obojętnie, obcy, niczego nie spodziewający się ludzie?
Ale dobrze, miejmy na uwadze, że uśmiech może być tylko maską.
Do stworzenia strony wykorzystano kreator stron www WebWave
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium